Brugia czyli Brugge to wspaniałe miasto z doskonale zachowaną średniowieczną zabudową znajdujące się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Początek historii miasta sięga I w p.n.e. kiedy to podboju tych terenów dokonał Juliusz Cezar. Następnie miasto przeszło w ręce franków oraz zostało najechane przez Wikingów. Prawa miejskie uzyskało w 1128r i wtedy też wybudowane zostały mury miejskie oraz kanały, które możemy podziwiać do dziś w pięknie zachowanym stanie. Ze względu na dużą ilość kanałów otaczających miasto jest ono zwane flamandzką Wenecją. Łódź to jeden ze sposobów zwiedzania tej średniowiecznej perełki.
W Brugii zapoczątkowana została szkoła malarstwa flamandzkiego, a żył tu i pracował Jan van Eyck. Tworzyli w tym malowniczym mieście również Hugo van der Goes i Hans Memling. Wspaniale zachowany rynek oraz wiele kościołów łącznie z cudną katedrą gotycką urzekają swoim pięknem.
Miasto jest portem śródlądowym połączonym z morzem kanałem Zwin. W średniowieczu było bardzo ważnym ośrodkiem handlu. Jest to jedna z pierwszych kolebek europejskiego kapitalizmu. Obecnie działa tu Kolegium Europejskie czyli prestiżowa uczelnia wyższa kształcąca na kierunkach ekonomii, prawa i polityki. Turystycznie miejsce to przyciąga głównie anglików, francuzów i niemców. Wygląda przepięknie i spójnie stylistycznie zarówno w słońcu jak i nocą. Obiekty są rozświetlone tętniącym tu życiem nocnym. Można tu trafić w niesamowite zakątki, gdzie podają kraftowe piwa warzone na miejscu oraz regionalne dania. Udało mi się trafić do jednego z takich lokali ukrytego w bardzo wąskiej uliczce pomiędzy gęstą średniowieczną zabudową miejską. Nie wiedziałam, że skręcając w ten zaułek odnajdę tak magiczne miejsce. Spodziewałam się raczej ryzyka, wspominając wszystkie przeczytane książki w których taka uliczka zawsze prowadzi do kryjówki seryjnego mordercy. Odnalazłam natomiast browar dla lokalsów z najlepszym piwem jakie kiedykolwiek piłam i polką która pracując tam od wielu lat po raz pierwszy usłyszałam język ojczysty w tym miejscu. Turystów z Polski jest w Brugii mało i zdecydowanie nie trafiają w takie miejsca w środku nocy. Mogąc swobodnie porozmawiać delektując się prawdziwym klimatem tego miasta, a nie tylko tym stworzonym dla przyjezdnych byłam najszczęśliwszą osobą ever. Magiczne miasto!